poniedziałek, 29 października 2012

Najlepsze burgery w Czechach

Najlepsze burgery w Czechach dają nie w Pradze, a w miejscowości Beroun. To małe miasteczko, do którego dojedziecie z Pragi w 20 minut. Beroun jest znany z corocznych targów z ceramiki oraz amerykańskiej kantyny o nazwie Black Dog. Miejsce ma niewiele ponad rok, a już obrosło sławą i przeważnie bez rezerwacji ciężko się tam dostać.



W Black Dog zjemy dania i przekąski charakterystyczne dla kuchni amerykańskiej, ale nie tylko. Są quesadillas, skrzydełka, nachosy i wiele innych evergreenów charakterystycznych dla lokalu tego typu, ale w duchu slow food. Jak zapewnia jedna z tablic w lokalu wszystko przygotowane jest ze świeżych składników, bez użycia konserwantów.



Na początek zamówiłam quesadillas z kurczakiem marynowanym w kolendrze. Mięso było usmażone idealnie - soczyste i pełne smaku, całość dopełniała pyszna pomidorowa salsa. A potem na stół wjechały burgery: każdy z nas wziął innego. Ja zamówiłam meksykańca - z guacamole, kolega Stinky Frenchman z francuskim serem i konfiturą z cebuli, a Ula klasycznego cheeseburgera z dodatkowymi smażonymi grzybami, które można wybrać spośród wielu burgerowych dodatków. Burgery podawane są w słusznej maślanej brioszce, a ilość dodatków jest taka sama bez względu na to czy wybierzemy kotlet o wadze 200g czy 120.  Nie jadłam zbyt dużo Czechburgerów, ale te smakowały naprawdę godnie.
  

Sam lokal nie jest niewiadomo jak wyględny - w środku jest dość ciemno, a stoliki poustawiane są dość ciasno. Z pewnością jednak broni się jedzeniem. Oczekując wcale nie tak znowu długo na nasze zamówienie obserwowaliśmy kucharza, który z miną mistrza zen realizował sprawnie kolejne zamówienia. Nie sposób nie wspomnieć też kelnera, który z pewnością w grze Dinner Dash pobiłby wszystkie możliwe rekordy. 

Miejsce zdecydowanie godne odwiedzenia, zwłaszcza że naprawdę leży rzut beretem od Pragi. Ja na pewno wrócę.